Polska poezja przełomu renesansu i baroku
(Mikołaj Sęp-Szarzyński)
oraz poezja barokowa
(Daniel Naborowski, Jan Andrzej Morsztyn)
Mikołaj Sęp Szarzyński należał do trzeciego pokolenia poetów renesansowych. Jego poezja, opierająca się początkowo na wzorcach antycznych i renesansowych, stała się zapowiedzią nowego, barokowego stylu. Wykształcenie i erudycja Sępa miała charakter renesansowy, to samo można powiedzieć o jego łacinie. Wychodząc od humanistycznych rozważań na temat losu, porzuca poeta ideę równowagi i harmonii na rzecz przekonania o wewnętrznym rozdarciu człowieka, którego nadrzędnym celem powinno być dążenie do świętości. Renesansowy materiał ubrany został w zapowiadający już barok nowy styl artystyczny. Wiersze Sępa, wyrafinowane technicznie, pełne ruchu i zmian, nasycone są paradoksami oraz grami słownymi. Jak pisze Jan Błoński, poezja Sępa reprezentuje manieryzm, którego główny wyznacznik to „poetyka baroku w materiale renesansu”.
Sęp Szarzyński jest poetą religijnym, jego twórczość często zalicza się do metafizycznej poezji baroku. Z rozważań podmiotu lirycznego nad zmiennością świata i przypadkowością losu rodzi się wizja „człowieka rozdwojonego”, rozdartego między ziemią a niebem. Sęp ukazuje jednostkę w wymiarze kosmicznym. Człowiek Szarzyńskiego jest pełen sprzeczności, jego wnętrze jest zagadką, sam podmiot liryczny odczuwa siebie jako jednostkę niespójną, przerażoną faktem swojego istnienia. Przywiązanie do życia doczesnego i strach przed śmiercią budzą w człowieku lęk. Jedynym stałym punktem odniesienia jest dla rozdartej wewnętrznie jednostki Bóg - symbol stałości, wartości, prawdy. Boskie prawo objawia się w harmonii wszechświata, niezmienności cnoty i działaniu Opatrzności.
Sonet IV. O wojnie naszej, którą wiedziemy z szatanem, światem i ciałem
Wiersz, zgodnie z wymogami gatunkowymi sonetu, dzieli się wyraźnie na dwie części. W pierwszej, zobiektywizowanej, o charakterze opisowym, zbiorowy podmiot liryczny charakteryzuje sytuację człowieka w świecie. Dominującym motywem ludzkiej egzystencji jest walka, jaką w każdym człowieku toczą ze sobą duchowe potrzeby i pokusy ciała. Dwa pierwsze wersy w formie paradoksu, antytezy (zestawienie dwóch części zdania kontrastujących ze sobą) opisują kondycję ludzką, której podstawowym wyznacznikiem jest wewnętrzne rozdarcie:
„Pokój - szczęśliwość, ale bojowanie
Byt nasz podniebny”.
Człowiek dąży do pokoju, stałości, Boga, ale na ziemi skazany jest na walkę z pokusami ciała i Szatanem, „hetmanem ciemności”. Szarzyński neguje renesansową ideę harmonii człowieka i wszechświata, wskazuje na dwoistość ludzkiej istoty, która składa się z ciała i ducha. Ciało, w pogoni za złudnymi ziemskimi dobrami, dąży do upadku i grzechu, dusza poszukuje Boga. Pomiędzy nimi toczy się nieustanna walka. Dwie pierwsze zwrotki zawierają opis sytuacji człowieka, rozdartego między potrzeby duszy i ciała, miotającego się między Bogiem a Szatanem.
W następnej części sonetu, mającej charakter osobistego wyznania, podmiot zbiorowy zostaje zastąpiony „ja” lirycznym. Poeta świadomy swojej słabości, ogarnięty lękiem i niepokojem, zwraca się bezpośrednio do Boga z prośbą o pomoc. Podmiot liryczny określa swoją kondycję słowami:
„Cóż będę czynił w tak straszliwym boju?
Wątły, niebaczny, rozdwojony w sobie?”
Istotą człowieczeństwa jest słabość i wątłość, brak poczucia tożsamości, świadomość konieczności prowadzenia wiecznej walki, która przerasta siły i możliwości ludzkie. W tej dramatycznej sytuacji podmiot zwraca się do Boga, prosząc o umocnienie heroicznej postawy w dążeniu do wieczności:
„Królu powszechny, prawdziwy Pokoju,
Zbawienia mego jest nadzieja w Tobie!”
Zadaniem człowieka jest poszukiwanie Boga naznaczone trudną walką z zakusami świata, tym trudniejszą, że toczy ją jednostka słaba, zagubiona, nie obejmująca swym umysłem potęgi Stwórcy. Ostatnie dwa wersy, zamykające sonet, budzą nadzieję na duchowy triumf człowieka, który może być osiągnięty dzięki Bożemu wsparciu:
„Ty mnie przy sobie postaw, a przezpiecznie
Będę wojował i wygram statecznie!”
Metafory użyte przez Sępa odwołują się do terminologii wojennej („bojowanie”, „ciemności Hetman”, „straszliwy bój”), w zakończeniu wiersza podmiot liryczny jawi się jako rycerz, walczący pod przewodnictwem Boga. Widoczne jest tutaj podobieństwo do idei głoszonych przez założyciela jezuitów, Ignacego Loyolę. Idea bezpośredniego obcowania z Bogiem, osobisty stosunek do Stwórcy, to echa protestantyzmu. Wewnętrzne rozdarcie człowieka, tragizm jego sytuacji, uwypuklają zastosowane środki stylistyczne: elipsy („Pokój szczęśliwość. Ale bojowanie / Byt nasz podniebny”), zdania pytające („Cóż będę czynił w tak straszliwym boju?”) i przerzutnie („On srogi ciemności / Hetman”) oraz przede wszystkim paradoksy („Pokój szczęśliwość. Ale bojowanie / Byt nasz podniebny”). Wszystkie te zabiegi, służące ukazaniu sprzeczności właściwych człowiekowi i światu, stanowią już zapowiedź nowej epoki.
Sonet V. O nietrwałej miłości rzeczy świata tego
Wiersz nawiązuje do formy sonetu francuskiego (trzy zwrotki czterowersowe o rymach abba abba cdcd i ostatnia dwuwersowa - ee). Tytuł zapowiada temat utworu, którym będzie refleksja dotycząca nietrwałości i przemijalności ziemskich dóbr. Motyw miłości stanowi klamrę kompozycyjną wiersza. W pierwszej zwrotce podmiot liryczny określa niedoskonałość miłości:
„I nie miłować ciężko, i miłować
Nędzna pociecha (...)”
Człowiek zwiedziony pokusami ciała kieruje swoje uczucie na rzeczy nietrwałe i przemijające, dlatego też skazany jest na wieczne niespełnienie. Złudność ziemskich rzeczy opisuje poeta, posługując się” metaforą odnoszącą się do smaku, który u Sępa zazwyczaj oznacza grzech i pokusę („[...] żądzą zwiedzione/Myśli cukrują nazbyt rzeczy one”). W drugiej zwrotce podmiot liryczny przywołuje inne, pożądane przez człowieka, złudne cele: bogactwo, władzę, sławę, rozkosz, piękno. I one jednak nie zaspokajają potrzeb ludzkich, gdyż podlegają prawu przemijania, pozostawiając człowieka w stanie nienasycenia i zwątpienia. Ukazując złudność i nietrwałość „rzeczy świata tego” poeta w trzeciej zwrotce, powracając do problemu miłości, podkreśla wewnętrzne rozdarcie człowieka, którego dusza poszukuje trwałej, prawdziwej miłości, a pokusy ciała sprawiają, że uczuciem obdarzone zostają przedmioty oraz cele nietrwałe i przemijające. Ciało bezustannie zwodzi duszę, rodząc tym samym cierpienia, związane z poczuciem niepewności i wiecznego niezaspokojenia. Zamykający utwór ostatni dwuwers wskazuje na właściwy przedmiot i źródło nieprzemijającej miłości - Boga, w którym sterana dusza ludzka może znaleźć ukojenie i szczęście:
„Zawodzi duszę, której wszystko mało,
Gdy Ciebie, wiecznej i prawej piękności,
Samej nie widzi, celu swej miłości”
Poeta wskazuje na tragizm człowieka, który poszukując i pragnąc prawdziwych trwałych wartości jest zbyt słaby, aby wytrwać w dążeniu do Boga i zbyt podatny na pokusy ciała i grzech, prowadzące go do upadku. Ów kontrast między duchowym aspektem życia a ziemskimi potrzebami jest fundamentalną cechą „człowieka rozdwojonego”, nie mogącego zrozumieć sensu swojego istnienia, podlegającego ciągłej zmienności życia. Jednostka zawieszona we wszechświecie między Bogiem a Szatanem czuje się niepełna i niepotrzebna, ulega złudnym wartościom świata i pokusom ciała, Boga nie pojmuje i nie dostrzega. Ale taka sytuacja, mówi poeta, nie zwalnia człowieka z jego obowiązku heroicznego dążenia do Boga i poszukiwania Go, mimo przeciwności losu.
Daniel Naborowski to jeden z najlepiej wykształconych poetów polskiego baroku. Przez dwanaście lat podróżował po Europie oddając się licznym studiom. Pobierał naukę nawet u Galileusza. Jego twórczość zaliczana jest do siedemnastowiecznego nurtu poezji intelektualnej.
W swojej poezji Naborowski przede wszystkim eksponuje paradoksy istnienia. Miejscem, w którym Naborowski ujawnia swoją aktywność, jest przestrzeń kultury. W jego utworach odnajdziemy wiele aluzji do starożytnej poezji i mitologii, oraz tyle samo niezwykłych pomysłów. Władzą nad słowami poeta rekompensuje sobie brak władzy nad rzeczami. Naborowskiego z czystym sumieniem można nazwać wirtuozem słowa. Jednak poeta ma świadomość, że słowa fałszują świat. Próbując opisać różne zjawiska, poprzez ukazanie podobieństw, z reguły doprowadza do paradoksalnych konkluzji, które odzwierciedlają niepojętość wszelkiego istnienia. Erudycyjne popisy autora nie prowadzą do żadnych nowych wniosków.
Poeta posługiwał się niezwykle sprawnie formą poetycką. Jego wiersze zbudowane są w sposób niezwykle logiczny i uporządkowany. W jego twórczości odnajdziemy wiele ciekawych zabiegów na warstwie brzmieniowej wierszy. Naborowski stosuje bardzo kunsztowne instrumentacje głoskowe, często charakteryzujące się swoistą „geometrycznością”.
Marność
W wierszu pt. „Marność” Naborowski nawiązuje do pochodzącej z biblijnej Księgi Koheleta idei vanitas (marności), wyrażonej w słowach: „Vanitas vanitatum, et omnia vanitas” („marność nad marnościami i wszystko marność”). Taka koncepcja, określająca dramatyczny wymiar doczesnego życia ludzkiego, bliska była człowiekowi baroku, rozdartemu między potrzebami duszy i ciała oraz skazanemu na dokonywanie samotnych wyborów. Punktem wyjścia do rozważań na temat kondycji ludzkiej jest stwierdzenie:
„Świat hołduje marności
I wszystkie ziemskie włości;”
zawierające sugestię, że całe życie człowieka oraz wszelkie doczesne wartości, o które ludzie zabiegają, są nietrwałe i przemijające. Przekonanie o marności wszystkich rzeczy tego świata nie prowadzi podmiotu lirycznego do dramatycznego wniosku o konieczności wyrzeczenia się uroków ziemskiego życia. Naborowski, w przeciwieństwie do niektórych poetów metafizycznych, stara się odnaleźć harmonię i równowagę między potrzebami ciała i duszy. Życie zostało ofiarowane człowiekowi przez Boga, dlatego każdy powinien z niego korzystać, nie zapominając przy tym o obowiązkach moralnych i perspektywie wieczności:
„Miłujmy i żartujmy
Żartujmy i miłujmy,
Lecz pobożnie, uczciwie”
Ziemska egzystencja, mimo że przemijająca i nietrwała, może być źródłem radości. Lęk przed kresem wszystkiego, właściwy człowiekowi, osłabia poeta przypominając o wieczności trwania duchowego:
„Nad wszystko bać się Boga -
Tak fraszką śmierć i trwoga”
Wiara w Bożą sprawiedliwość i dobroć oraz zawarta w utworze idea o współistnieniu przemijalności i wiecznego trwania jest próbą rozwiązania dramatycznych sprzeczności, określających kondycję człowieka baroku. W ten sposób Naborowski odchodzi od średniowiecznego ascetyzmu, nakazującego umartwianie ciała i traktującego życie doczesne jako okres, który powinien być przeznaczony na przygotowanie się do śmierci (praeparatio ad mortem). Barokowy humanizm poety przejawia się w umiejętności połączenia ujmowanych niekiedy sprzecznie pragnień nietrwałego ciała i wiecznej duszy.
Krótkość żywota
Tematem wiersza jest nietrwałość dóbr świata i przemijalność ludzkiego życia w kontekście wiecznego trwania. Życie ludzkie wyznaczone jest przez nieubłagany upływ czasu:
„Godzina za godziną niepojęcie chodzi:
Był przodek, byłeś ty sam, potomek się rodzi”
Ludzka egzystencja napiętnowana jest zawsze pamięcią o śmierci; ulotność i krótkość życia postrzega podmiot liryczny w kategoriach marności („Dźwięk, cień, dym, wiatr, błysk, głos, punkt - żywot ludzki słynie”). Przemijalność wpisana jest w porządek wszechświata i natury („słońce więcej nie wschodzi, to które raz minie”), które jednocześnie są wieczne i niezmienne. W perspektywie wieczności jednostkowe życie ludzkie jawi się jako krótka chwila między narodzinami a zgonem:
„Między śmiercią, rodzeniem byt nasz ledwie może
Nazwań być czwartą częścią - mgnienia (...)”
U utworze Naborowskiego egzystencja istnień ludzkich ukazana została jako ciągłe następstwo narodzin i śmierci, bezsensowne, krótkie trwanie, nie mające większego znaczenia:
„(...) wielom była
Kolebka grobem, wielom matka ich mogiła”
Idea wiersza w pełni koresponduje z panującymi w epoce baroku nastrojami, związanymi z kryzysem świadomości człowieka postawionego przed koniecznością dokonywania samotnych wyborów. Utwór oddaje barokową fascynację śmiercią i przemijalnością ludzkiego życia oraz nietrwałością dóbr świata doczesnego.
Na oczy królewny angielskiej to wiersz Daniela Naborowskiego, będący pamiątką po podróży do Londynu, jaką odbył poeta w roku 1609. Przebywał tam na dworze królewskim wraz z delegacją dyplomatyczną, dzięki czemu mógł widzieć królewnę Elżbietę, która słynęła ze swej niezwykłej urody.
Mamy tu do czynienia z liryką inwokacyjną. Wypowiedź jest bezpośrednio skierowana do królewny angielskiej, o czym dowiadujemy się z tytułu. Utwór ten jest rozbudowanym komplementem, opiewającym piękno oczu Elżbiety.
Pierwsze dwa wersy to zwrot w kierunku adresatki, w dalszej części mówi się już jedynie o oczach. Następne dwanaście wersów to zespół łańcuszkowych porównań. Każde kolejne przyrównanie jest jednocześnie wzmocnieniem komplementu:
„Nie oczy, lecz pochodnie [...]
Nie pochodnie, lecz gwiazdy, [...]
Nie gwiazdy, ale słońca, [...]
Nie słońca, ale nieba, [...]
Nie nieba, ale dziwnej mocy są bogowie,[...]”
Takie ukształtowanie tekstu, w którym każda następna jednostka powtarza i rozwija fragment poprzedniej, nazywamy konkatenacją (inaczej kompozycją łańcuszkową). Kolejne hiperbolizacje prowadzą podmiot wiersza do ostatecznej granicy, jaką jest porównanie oczu urodziwej dziewczyny do bogów, nic większego, doskonalszego nie odnajdzie. A jednak! W następnych wersach podmiot obala swoje porównania, wszystkie komplementy okazały się niewystarczające, by odzwierciedlić urok owych oczu. Okazuje się więc, że oczy królewny nie są podobne ani do bogów, ani do nieba, słońca, gwiazda, a tym bardziej płomieni, są one bowiem sumą tego wszystkiego:
„Lecz się wszytko zamyka w jednym oka słowie:
Pochodnie, gwiazdy, słońca,
nieba i bogowie.”
Ten końcowy, puentujący zabieg to figura sumacji, bardzo popularna w poezji baroku. Polega ona na zebraniu wszystkich najważniejszych elementów wiersza, by poprzez pomysłowe ich połączenie spowodować nowy, zaskakujący efekt.
Warto zwrócić uwagę, że pojedyncze fragmenty tego wiersza, oparte są na banalnych, konwencjonalnych porównaniach. Porównanie oczu kobiety do gwiazd, czy słońca, nie jest niczym zaskakującym. Powiedzenie, że ich blask zniewala wielu nieszczęśliwych adoratorów, również nie jest nowatorskie. Ale Naborowski tak doskonale skomplikował obiegowe porównania, że mają one dużą siłę ekspresji, a co najważniejsze powodują efekt zaskoczenia.
Jan Andrzej Morsztyn uchodzi za najwybitniejszego przedstawiciela polskiej poezji barokowej, ukształtowany przez niego styl tworzenia poezji uznawany jest za najbardziej typowy dla tej epoki na gruncie polskim. U najsłynniejszego polskiego poety barokowego na próżno będziemy szukać tak charakterystycznego dla epoki rozdarcia wewnętrznego, konfliktów moralnych czy religijnych. Morsztyn to poeta dworski – takie środki artystyczne, jak paradoksy, wyszukane antytezy, zaskakujące koncepty nie służyły mu wyrażeniu treści ideowych (jak było w przypadku Mikołaja Sępa-Szarzyńskiego czy angielskiego poety Johna Donne’a), lecz stanowiły cel sam w sobie, wyraz poetyckiego kunsztu, popis wirtuozerii artysty.
Dominujące w całej poezji Morsztyna jest częste używanie przez poetę superlatywów (hiperboli). W jego wierszach znajdziemy ogromną przesadę, poetyckie fajerwerki – prawie wszystko jest w nich przesadzone. Widać to wyraźnie w wierszach miłosnych, gdzie poeta mnoży pochwały adresatek swoich uczuć. Ale hiperbola może równie dobrze służyć ukazaniu brzydoty kochanki lub wyolbrzymić jej niestałość.
Podobną funkcję spełnia wymyślna puenta wiersza. Morsztyn posługuje się bardzo bogatym słownictwem, jego epitety (dotyczące zwłaszcza różnych elementów ciała kobiecego) są bardzo wyszukane. Ma szczególne upodobanie do kontrastu. Często wykorzystuje antytezę ognia i wody, gorąca i zimna, nocy i dnia, radości i smutku, życia i śmierci. Barokowy poeta posługuje się także wieloma innymi środkami stylistycznymi: porównaniami, perfyrazami, personifikacjami, oksymoronami. Jeśli chodzi o ukształtowanie składniowe jego utworów często mamy do czynienia z paralelizmem syntaktycznym, anaforą i epiforą.
Do trupa
Podmiot liryczny porównuje swoją sytuacje do sytuacji trupa, który podobnie jak on, leży zabity- nieboszczyk strzałą śmierci, mężczyzna strzałą miłości. Pierwsze dwie strofy to opis szczegółów, które mimo pewnych różnic, łączą te dwie postacie. Mężczyzna mówi o sobie, iż ma „płomień skryty”, natomiast trup „jawne świece” – mowa tu zapewne o świecach w kościele lub zniczach nagrobkowych. Podobnie nieszczęśliwie zakochany „zawarł zmysły w okropnej ciemności”- oznacza to, iż musiał zagłuszyć swoje zmysły, odepchnąć pragnienia, gdyż jego miłość jest nieodwzajemniona, niemożliwa do spełnienia. Podobnie trup ma twarz ukrytą w cieniu sukna żałobnego. Nieboszczyk ma związane ręce (prawdopodobnie splecione tak, jak się splata ręce ludziom leżącym w trumnie), natomiast podmiot liryczny jest zniewolony psychicznie, ma „rozum łańcuchem powity”, coś (możemy się domyślać, że chodzi o myśl o ukochanej) nie daje mu spokoju.
Kolejne dwie zwrotki przedstawiają nam różnice pomiędzy zakochanym a trupem. Mężczyzna czuje, cierpi, jego świat przypomina piekło, natomiast ten drugi milczy, jest pozbawiony czucia i przypomina raczej lód aniżeli ogień piekielny. Trup niebawem zamieni się w ogień, a cierpiący mężczyzna stał się żywiołem wiecznym swych ogniów, co oznacza, iż nie przewiduje, aby stan, w którym się znalazł, szybko się zmienił. Paradoksem zawartym w puencie jest także to, że miłość podmiotu lirycznego pali go, ale nie spala – nie jest w stanie spalić go na popiół, co jest metaforą wiecznych katuszy zakochanego.
Utwór ten to sonet, o czym dowiadujemy się już z tytułu. Zbudowany jest z czterech strof, dwóch czterowersowych i dwóch trzywersowych. Zwrotki czterowersowe rymują się według schematu abba abba (są to rymy okalające), natomiast dwie pozostałe cdd cee. Taka budowa była charakterystyczna dla tradycyjnego sonetu, wywodzącego się ze średniowiecznej liryki romańskiej, wykorzystywanego w twórczości przez Dantego i Petrarkę. Każdy wers zawiera jedenaście sylab, średniówka występuje po piątej sylabie. Występują rymy żeńskie, dokładne, np. miłości – rumianości, kwili – chwili.
Niestatek
Utwór ten prezentuje wygląd kobiety w dwóch sytuacjach: kiedy żyje w zgodzie oraz kiedy jest pokłócona z mężczyzną. Podmiot liryczny to mężczyzna, a adresatką wiersza jest jego kochanka. W przypadku zgody podmiot liryczny wypowiada się o swojej wybrance w samych superlatywach, tworząc wykwintne porównania, wymienione po przecinkach na zasadzie wyliczenia. Jej oczy są wtedy jak ogień – gorące i namiętne. Czoło ma gładkość zwierciadła, włosy są złote, zęby piękne jak perły, cera (płeć) delikatna i biała jak zsiadłe mleko, usta czerwone jak koral, a policzki (jagody) rumiane jak purpura. W przypadku kłótni ta sama kobieta ma policzki jak u trędowatego, w ustach czeluść, cerę koloru ołowianej farby, zęby jak u szkapy, włosy podobne do pajęczyny, czoło pomarszczone jak pokryta rowkami deska do maglowania, a oczy wypalone jak popiół.
Nasuwa się pytanie – jak możliwe jest, aby ta sama kobieta wyglądała tak różnie w różnych sytuacjach? Utwór nie opisuje oczywiście rzeczywistego wyglądu białogłowy, to tylko kreacja poetycka. Kobieta nie wygląda w rzeczywistości tak różnie – taką widzi ją podmiot liryczny. Ten aspekt wiersza oddaje barokowy stosunek do piękna i brzydoty. Barokowi twórcy nie uznawali żadnych kanonów piękna – to, czy coś jest piękne, czy brzydkie, zależało od stosunku do przedmiotu osoby oceniającej go. Dwa wizerunki kobiety można także zinterpretować w trochę inny sposób – jako wyraz wpływu emocji, nastawienia na wygląd zewnętrzny kobiety. Gdy jest ona przychylnie nastawiona do mężczyzny, wygląda pięknie, gdy się z nim kłóci – brzydnie, zgodnie z powiedzeniem „Złość piękności szkodzi”.
Miłość jest w utworze przedstawiona jako gra dworska, nie ma w niej miejsca na głębię więzi emocjonalnej. Istotny jest jedynie wygląd wybranki serca oraz to, czy jest ona przychylnie nastawiona do podmiotu lirycznego.
Opracował Rafał Nieściór
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz